W Białymstoku działa bar „Grodno”, a w Grodnie – restauracja “Białystok”. Zostały uroczyście otwarte w 1974 roku z okazji rocznicy Październikowej Rewolucji. Lokale w miastach partnerskich miały symbolizować przyjaźń narodów. 50 lat później oba miejsca wciąż cieszą się dużą popularnością, choć już Polskę i Białoruś oddziela mur. Historie dobrze jest znać, MOST we współpracy z Hrodna.life zebrał historię dwóch legendarnych lokali i sprawdził, co się z nimi dzieje dzisiaj.
Restaurację „Grodno” w Białymstoku otwarto 5 listopada 1974 roku pod adresem Sienkiewicza 28, w miejscu popularnego lokalu „Lux”. Projekt architektoniczny wykonał grodzieński architekt Kamill Asadow. Udekorował ściany dużymi drewnianymi płaskorzeźbami, które symbolizowały miasto nad Niemnem.
Lokal specjalizował się w kuchni białoruskiej. Kelnerzy i kucharze zdobywali umiejętności przygotowywania i serwowania potraw w Grodnie, a specjaliści z Białegostoku uczyli profesjonalizmu personel restauracji “Białystok” w białoruskim mieście.
Białoruskie piosenki i humor w „Grodnie”
W dniu otwarcia pierwszymi gośćmi restauracji Grodno byli dygnitarze z Grodna i z Białegostoku. Zorganizowano dla nich wycieczkę i występ zespołu miejscowego Białoruskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego. Kierownictwo lokalu obiecało, że „podobne występy, promujące białoruskie piosenki i humor, będą odbywać się w „Grodnie” co tydzień”.
Restauracja w Białymstoku otrzymała od kolegów z Grodna duży klucz, pamiątkowy album oraz książkę z przepisami białoruskich potraw – które do dziś są przechowywane w polskim lokalu.
Po części artystycznej rozpoczęła się degustacja. Na przystawkę podano sałatkę „Lubitielska” co tłumaczyć można jako „Ulubiona”. Jednak nie wszyscy goście znali rosyjski, a lokalna prasa sugerowała nawet, że „sądząc po nazwie, w składzie może znajdować się lubczyk” – roślina, którą dodaje się jako przyprawę, ale kojarzy się z miłosnymi czarami.
„Po sałatce podano wereszczakę, znaną jeszcze w staropolskiej kuchni, a w grodzieńskiej wersji był to zupa na zakwasie chlebowym z warzywami i smalcem. Jako danie główne do wyboru oferowano duszoną wieprzowinę po borysowsku lub sznycel „Neptun”. Do mięsa podawano kartoflane pampuchy. Na deser była „kułaga” – kasza gryczana z jagodami, doprawiona miodem” – pisała białostocka gazeta.
Goście z zadowoleniem ocenili poziom lokalu.
Striptiz i nieśmiała tancerka
Restauracja „Grodno” wielokrotnie trafiała na pierwsze strony lokalnych gazet. W 1977 roku prasa pisała, że znana polska piosenkarka Maryla Rodowicz przyjechała do Białegostoku, ale nie wpuszczono jej do lokalu z powodu nieodpowiedniego stroju.
11 lat później, 1 stycznia 1986 roku, restauracja znowu znalazła się w centrum uwagi. Ci, którzy pamiętali, że otwierano ją z okazji rocznicy Październikowej Rewolucji, nie mogli uwierzyć: w „Grodno” będzie striptiz. Warszawska tancerka Oliwia wywołała prawdziwy szum.
Po udanym wieczorze kierownictwo „Grodno” postanowiło zatrudnić lokalną artystkę. Jednak pojawił się problem: przed każdym występem dziewczyna twierdziła, że bardzo się wstydzi. Kierownictwo wyraziło nadzieję, że gdy przezwycięży to uczucie i będzie mogła zaprezentować cały swój talent, chociaż do Oliwii było jej jeszcze daleko.
W restauracji „Grodno” odbywały się także inne, mniej kontrowersyjne wydarzenia. Organizowane były tam między innymi festiwale kuchni białoruskiej, a na spotkania przychodziły osoby reprezentujące białoruską mniejszość narodową.
Trzy „Grodna” w Białymstoku
Po 50 latach restauracja „Grodno” w Białymstoku przekształciła się w piwny pub i kawiarnię serwującą obiady w przystępnej cenie. Kultowy lokal ma dwóch właścicieli – Wojciecha Dunikowskiego i Witolda Gąsowskiego, którzy przejęli obiekt w 2011 roku.
– Od początku wiedzieliśmy, że chcemy przywrócić restauracji historyczną nazwę. Był okres, kiedy lokal funkcjonował pod inną. Udało się! To było dla nas ważne, bo za młodu bywaliśmy w „Grodnie”. Po otwarciu był to ekskluzywny lokal, z dobrą białoruską kuchnią. Chcieliśmy przywrócić te tradycje. W tym samym czasie otworzyliśmy również restaurację „Kaunas”, serwującą litewską kuchnię – wspomina Gąsowski.
Białostoccy wspólnicy w 2024 roku są już właścicielami trzech lokali działających pod marką „Grodno”. Nie wykluczają, że w przyszłości pojawią się nowe punkty: miasto rośnie.
– „Grodno” zawsze było popularnym miejscem w Białymstoku. Jest tu dużo Białorusinów. Jeszcze 10 lat temu przyjeżdżali tu na zakupy, a teraz wielu osiedla się na stałe. W naszych lokalach pracuje 10 Białorusinów, niektórzy z nich pochodzą z Grodzieńszczyzny. I to jest symboliczne. Są bardzo profesjonalni i świetnie gotują. Na przykład dziś w naszym menu są placki ziemniaczane z mięsem po grodzieńsku, gołąbki „białoruskie”, kotlet po grodzieńsku i inne dania. To przepisy kucharzy z Białorusi.
Białoruskie quizy i nowe plany
Dziś w „Grodnie” odbywa się wiele wydarzeń, w tym białoruskich. Imigranci organizują tutaj quizy „VSпомнить VSё” oraz „Newton”.
Partnerzy bardzo chcieliby odwiedzić restaurację „Białystok” w Grodnie, jednak z powodu trudnej sytuacji między Białorusią a Polską odkładają tę podróż na lepsze czasy.
– Mamy nadzieję na współpracę dwóch miast i naszych restauracji. Dzięki zachowanym archiwom wiele wiemy o „Białystoku” w Grodnie, ale nigdy tam nie byliśmy, choć mieszkamy 70 kilometrów stąd – mówi Witold Gąsowski.
Trzy „Białystoki” w Grodnie
Bar „Grodno” w Białymstoku, choć zmieniał się zewnętrznie, pozostał pod tym samym adresem. Natomiast historia grodzieńskiego „Białegostoku” była mniej stabilna. Przez 50 lat lokal zmieniał lokalizacje trzy razy. Na chwilę zniknął nawet z mapy gastronomicznej Grodna.
Pierwszy, najsłynniejszy „Białystok” otworzył się w listopadzie 1974 roku na rogu ulic Sowieckie i Wileńskiej, gdzie dziś mieści się centrum biznesowe „Na Wileńskiej”.
Wcześniej był tam hotel „Białoruś”, a w nim wzorcowa stołówka oraz kawiarnia. Popularne lokale działały tu także w latach 30. XX wieku – „za polskich czasów”. Miejsce było więc dobrze znane mieszkańcom Grodna. Jednak „Białystok” otworzył nową epokę, miał zupełnie inną klasę.
Projekt restauracji wykonały białostockie biura architektoniczne, elementy wystroju – meble i serwis też przywieziono z Polski. Polskie akcenty były i w menu: można było na przykład zamówić klasycznego polskiego tatara z cebulą i surowym żółtkiem.
„Białystok” szybko zdobył popularność i stał się postrzegany jako miejsce elitarnie. Mieszkańcy Grodna nie przychodzili tam tylko na obiad, ale i po to, by wypocząć. To był pierwszy grodzieński lokal po wojnie, gdzie muzycy grali zawodowo. Goście mogli posłuchać popularnej muzyki na żywo, nawet coverów Beatlesów i potańczyć przy nich. Jednak trzeba było za to dodatkowo zapłacić. I to niemało! Wieczorami wstęp do restauracji kosztował 1 rubel 50 kopiejek.
Krajoznawca Wiktor Sajałpin w swoich książkach wspominał, że w „Białystoku” grali jego szkolni koledzy: Sergey Podgajczenko i Igor Szelepenko. „Kopiowali muzyków legendarnej liverpoolskiej czwórki po prostu wspaniale” – pisał Sajałpin. Mieszkańcy Grodna pamiętają, że w restauracji grał również młody Anatolij Torboczkin, perkusista grupy „Sjabry”.
Drugi „Białystok”: trzy sale i pełen socrealizm
Na Sowietskiej „Białystok” działał prawie 11 lat. W kwietniu 1985 roku władze miejskie postanowiły zamknąć budynek i zrobić w nim kapitalny remont — który ostatecznie trwał 30 lat. Tymczasowo zajęła miejsce po restauracji „Grodno”, która właśnie przeniosła się na Popowicza.
Nowy „Białystok” był przestronniejszy niż poprzedni – trzy sale zamiast dwóch o całkowitej powierzchni 450 m². Lokal był w stanie pomieścić nawet 200 osób. Wystrój również był „na bogato”: z elementami skóry, drewna, tłoczeń i gobelinów w sali bankietowej. Niedaleko restauracji znajdowała się jej filia — koktajl-bar „Ahenčyk” przy ul. Telegrafnej 12, który później przekształcił się w bar „Na Telegrafnej”.
W nowym „Białystoku”, jak wspominają starsi grodnianie, również dobrze grali na żywo. Występował tam na przykład bardzo młody wówczas Walerij Skorozhonok, który później został solistą „Piesniarów”. Z kuchnią również było wszystko w porządku. Grodnianin Wadim w rozmowie z „Wieczornym Grodnem” opowiadał, że tajemnica dobrego serwisu i wysokiej jakości kuchni tkwiła w szczególnym sąsiedztwie – w tym samym budynku mieściła się centrala stołówek i restauracji.
Restauracja „Białystok” działała do początku lat 2000-nych i również stała się ofiarą kapitalnego remontu: od 2004 roku właściciele budynku zmieniali się jeden po drugim, ale nikt nie zdołał doprowadzić robót do końca.
Wrażenia z lokalu tuż przed jego zamknięciem można znaleźć w polskim przewodniku turystycznym Grodno. Miasto nad Niemnem, wydanym w 2005 roku. Jego autorzy, Adam Lis i Krzysztof Maćkowski, którzy odwiedzili restaurację, mieli wrażenie „pełnego socrealizmu”. Zapamiętali ogromną salę, ściany ozdobione mozaiką z gresu oraz trzy duże szklane żyrandole.
Dzięki polskim autorom wiemy, że na początku lat 2000. w „Białystoku” zestaw obiadowy składający się z zupy, dania mięsnego, kawałka chleba, sałatki i herbaty kosztował 2750 rubli, co odpowiadało około 1,25 dolara. Restauracja była czynna od 12:30 do północy, a po godz. 20:00 „kotlet można było przeżuć przy muzyce zespołu tanecznego”.
Trzeci „Białystok”: powrót po 34 latach
W 2015 roku zakończył się remont przedwojennego budynku, w którym kiedyś działał pierwszy „Białystok”. W 2016 roku w Grodnie wprowadzono ruch bezwizowy dla turystów z UE, co spowodowało intensywny rozwój nowych lokali. Jednak pomieszczenia, w których mieścił się oryginalny „Białystok”, szybko zajęła kawiarnia-cukiernia od „Komunarki”. W związku z tym „Białystok” odrodził się pod tym samym adresem, ale w piwnicy. Stary, pograniczny brand postanowili wskrzesić właściciele restauracji „Kniażeskij dwór”, która znajduje się w Zamku Mirskim. Jednak tym razem „Białystok” stał się restauracją nie z kuchnią polską, a białoruską.
Trzeci „Białystok” został uroczyście otwarty przez ówczesnego przewodniczącego Grodzieńskiego Komitetu Wykonawczego Mieczysława Goja i prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego. Ten ostatni wyraził nadzieję, że odrodzenie grodzieńskiego „Białegostoku” jeszcze bardziej zbliży oba miasta.
„Otwarcie tej restauracji, jest świadectwem tego, że relacje między miastami są dzisiaj bardzo dobre. Otwarciem tego miejsca zaktualizowaliśmy starą umowę o miastach partnerskich. Ważne jest, że dzisiaj mieszkańcy Grodna i Białegostoku często się nawzajem odwiedzają. Myślę, że goście z Polski będą z przyjemnością gościć w tej nowej grodzieńskiej restaurację i próbować białoruskiej kuchni. Mam nadzieję, że w tym miejscu nie zapomną też o kuchni podlaskiej” – powiedział wtedy Truskolaski.
Dziś w Grodnie prawie nie ma polskich turystów. W „Białystoku” oferowane jest niedrogie i smaczne menu obiadowe. Głównie jadają tu mieszkańcy miasta, a jeśli zaglądają turyści, to przeważnie z Rosji.